W grudniu informowałem o zakończeniu prac typograficznych w odniesieniu do drugiego tomiku Antykwariatu, teraz mogę pochwalić się, że i trzeci został właśnie zamknięty i złożony. Tylko nie ma okładek. Tu poślizg wynika przede wszystkim z konieczności odnowienia layoutu serii. Będzie nowy (docelowy) logotyp, unowocześnimy też wygląd szaty graficznej. Sama ilustracja jest właściwie rzeczą finalną, bo póki co prace trwają nad ramowym zarysem wizualnym projektu. Informowałem już wcześniej, że postanowiłem zmodyfikować czcionkę. Tak się stało, tomiki będą miały bardziej adekwatny dla swej tematyki font, wliczając w to przedrukowany na nowo Spóźniony zrzut. Wspominałem o odświeżeniu layoutu. Tak też będzie, przy czym redakcyjna burza mózgów zaowocowała konceptem zmian dość rewolucyjnych – włącznie z logotypem, tyle że właściwie nie idzie tu o estetykę, wszak ten początkowy nie był brzydki, lecz o wyraźne odcięcie się od rzekomego pierwowzoru. Cykl nie jest żadną kontynuacją żółtego tygrysa, ani oficjalną, ani nieoficjalną, a jedynie kolekcjonerskim, fanowskim, wręcz pasjonackim przedsięwzięciem inspirowanym zbierackimi wspomnieniami z dzieciństwa. Więc ten czerwony tygrys w kółku trochę wprowadza w błąd, dezorientuje, źle ustawia na starcie, o czym zdążyłem się już niejednokrotnie przekonać za sprawą korespondencji kierowanej pod adres wydawnictwa. Chcąc uczciwie postawić sprawę i zamknąć temat, oznajmiam zatem wprost: nie tworzę kontynuacji legendarnej serii z tygrysem. Ani nie mam do niej praw licencyjnych, ani nie czuję się osobą kompetentną w tym zakresie. Jestem po prostu powieściopisarzem, a po trosze także samozwańczym badaczem historii najnowszej, co można przełożyć również na hobbystyczne zgłębianie pewnego wycinka polskiej bibliografii okołowojennej. Nazwa podjętego kilka lat temu cyklu książkowego oczywiście zostaje, bo jest celna i dobrze harmonizuje z warstwą fabularną, ale prace graficzne idą w kierunku wyeksponowania waloru „antykwariackiego” (czyli pasji bibliofilskiej), no i przygodowo-fantastycznego – bo przecież nie chodzi tu tylko i wyłącznie o przygody wojenne. Motyw żołnierski pozostanie naturalnie motywem wiodącym, nawet szykujemy specjalną niespodziankę graficzną dla militarystów skłonnych ustawiać na półce kolejne tomiki, aczkolwiek Antykwariat Czerwonego Tygrysa nie jest – i w założeniu nigdy nie miał być – cyklem jednowymiarowym. Planuję różne kategorie książek, mam różne szkice i scenariusze prac, nie tylko beletrystyczne i nie tylko te z uniwersum Stanisława Rosoła. Pewna odmiana już w odsłonie trzeciej, a później – liczę bardzo – w tomiku numer sześć, który znajduje się wprawdzie w dość wczesnym stadium rozwojowym, lecz dłużej nie chcę już odkładać na bok tego projektu. Dojrzał. Proszę się więc nie obawiać – nie rezygnuję, nie odpuszczam, nie obijam się. Pracuję z całych sił, wszystko idzie do przodu, tyle że aktywność prowadzona równolegle na wielu „frontach” bardzo spowalnia docelowe efekty. Więc jeśli ktoś ciekaw lub niecierpliwy, zachęcam do kontaktu – mailowego bądź telefonicznego. Na pewno odpowiem, wyjaśnię, uchylę rąbka tajemnicy, wezmę pod uwagę zgłaszane sugestie. A niewykluczone, że i zaproszę do współpracy.
Tygrys bez tygrysa
Dodaj do zakładek Link.