Krótko i na temat. Polecam dwa przedsięwzięcia związane z żółtym tygrysem, które pojawiły się stosunkowo niedawno – bardzo profesjonalnie przygotowany zbiór informacji o tomikach (z września 2021) oraz obiecująco zapowiadający się serwis internetowy (z marca 2022). Ponieważ oba zjawiska zaliczyć należy do projektów nowatorskich, a jednocześnie stanowiących wytwory zapaleńców-kolekcjonerów, którzy w pewnym sensie mnie ubiegli – szczerze gratuluję autorom. Tak efektów, jak i wytrwałości. Cieszę się, że tematyka jest podejmowana. Sam poszedłem w stronę czysto pisarską, tzn. luźnego kontynuowania serii, gdyż ani na skrupulatne katalogowanie, ani tym bardziej na uruchamianie serwisów nie ma czasu, jednak mocno kibicuję wszelkim pasjonatom okołotygryskowym.
A owe godne uwagi projekty to:
- katalog tematyczny (z opisami zawartości, a więc rzecz bez precedensu), który został udostępniony przez autora za darmo i znajduje się pod linkiem:
- serwis internetowy, który funkcjonuje pod adresem:
Zachęcam do przeglądania, wypowiadania się w komentarzach, dodawania własnych opinii/recenzji/spostrzeżeń. Ja ze swej strony, na dobry początek, zamieściłem wpisy przygotowane na potrzeby niniejszego bloga, oczywiście te tyczące książeczek z tygrysem (Hasła nie będzie, Ostatni szwadron, Gorący las, Żyjące mury), a także krótkie notatki opublikowane niegdyś w serwisie Lubimy Czytać, gdzie już wprawdzie zaglądam sporadycznie, lecz opinie zostały:
- Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku (11 IX 2015):
Ciężko mi tę książeczkę ocenić. O ile wątek „beletrystyczny” słabiutki, właściwie nie ma nad czym się rozwodzić, o tyle historyczny kreśli w sposób – nazwijmy to – umiarkowanie wyczerpujący zarys sytuacji, w jakiej znaleźli się gdańscy pocztowcy pod koniec sierpnia 1939 roku. Dla znawcy tematu nic nowego ta książeczka raczej nie wniesie, laikom rozszerzy z pewnością wiedzę o dramatycznym epizodzie kampanii wrześniowej. Czyta się lekko, choć walorów literackich trudno byłoby się tutaj dopatrzeć. Są literówki, ufam że ustrzeżono się błędów rzeczowych. Daję 4/10, głównie z sentymentu do serii oraz legendarnego znaczka Żółtego Tygrysa dumnie widniejącego na okładce. Trzymam kciuki, aby powiódł się zamysł reaktywowania serii, którą dobrze pamiętam z dzieciństwa.
- „Orlik” zostawia ślad (17 X 2015):
Urzekająca propaganda. Bohaterscy i nieskazitelni utrwalacze „władzy ludowej” versus podstępni i bezwzględni „bandyci” z „reakcyjnego” podziemia. Że też takie rzeczy wydawano jeszcze w 1980 roku? Masakra. Raczej tylko dla badaczy tematu, ewentualnie dla najbardziej zagorzałych fanów Żółtego Tygrysa.
- Alarm na pograniczu (18 X 2015):
Dobrze napisany „tygrys”, bez wstawek propagandowych i przekłamań. Wart odnotowania nietypowy epizod kampanii wrześniowej – akcja zaczepna w głąb terenu nieprzyjaciela. Choć bez większego znaczenia militarnego, nosi w sobie pewien wymiar symboliczny. Przedsięwzięte natarcie wykazało ponadto, że kompletnie zaskoczonych Niemców można było również atakować na ich terenie.
- V-mann „Karol 32” (11 VIII 2016):
Językowo nawet nie takie złe, bywały znacznie toporniej napisane tygrysy, czyta się nieźle i szybko, tyle że tekst aż kipi od propagandy. Nieugięci bohaterowie z lasu – oczywiście sami komuniści i ich akolici. Gdyby nie jedno czy dwa zdania rzucone mimochodem pod koniec, z książeczki wynikałoby jasno, że na Białostocczyźnie nie było innych formacji partyzanckich – tylko prosowieckie.
- Ryngraf z trupią czaszką (14 II 2018):
Propaganda w wersji ekstremalnej. Paszkwil jakich mało, momentami zupełnie alternatywna rzeczywistość, jaką kreuje autor opracowania. Nijak ocenić tego się nie da. Sięgnąłem tylko i wyłącznie dlatego, że badam temat skażenia tygrysów pod kątem „utrwalania władzy ludowej”. Tutaj peanów na cześć utrwalaczy nie brakuje = zohydzania partyzantki antysowieckiej pod dostatkiem. Jeden z najpaskudniejszych tygrysów. Polecam jedynie zapaleńcom, czytelnikom „normalnym” (że się tak wyrażę) stanowczo odradzam. Szkoda czasu na tego typu gnioty.
- W potrzasku (16 V 2018):
Dzieje Werwolfu na Śląsku w latach 1945-1946. Główny wątek koncentruje się wokół Bolesławca. Narracja pobieżna, wyidealizowane postacie z UB. Bardzo przeciętny tomik.
***
Przy okazji przypominam o nieco starszym przedsięwzięciu, lecz bardziej efektownym, jak gdyby pełniejszym, bo pieczołowicie rozwijanym od wielu lat: Ilustrowanym Katalogu Serii Wydawniczych, którego autorem jest Marcin Dąbrowski. Doprawdy trudno przystępować do rzetelnego kompletowania serii z tygrysem, nie znając tego opracowania. Absolutny „must have”! Szerzej na ten temat pisałem w maju ubiegłego roku. Gorąco polecam.