Ptasznik z Czarnego Boru

Z cyklu: o co bardziej frapujących lekturach. Dla podtrzymania rytmu aktualizacji strony głównej, gdyż weny twórczej dalej brak, nic oryginalnego nie przychodzi do głowy, czasu na literaturę bardzo mało, ale żal definitywnie zamykać formułę, którą starannie pielęgnowałem przez trzy lata. Więc grając lekko na czas, pozwolę sobie polecić Państwu, na coraz dłuższe jesienne wieczory, naprawdę godną uwagi lekturę – Włodzimierz Bolecki: Ptasznik z Wilna. O Józefie Mackiewiczu (Zarys monograficzny).

Jest to potężne opracowanie, właściwie jedyna na rynku porządna monografia wybitnego polskiego prozaika – Józefa Mackiewicza. Przy ocenianiu lektur jestem na ogół powściągliwy, nie szafuję dziesiątkami, ale praca Włodzimierza Boleckiego zasługuje na najwyższą ocenę. Solidna pozycja, która daje czytelnikowi dużo więcej, niż można byłoby oczekiwać po tradycyjnie napisanej biografii. Duży nacisk autor kładzie na tzw. „sprawę Józefa Mackiewicza” i jej też poświęca najwięcej miejsca. Moc cytatów, także przegląd publikacji okupacyjnych, w tym przedruk nieszczęsnych artykułów, za które pomawiano Mackiewicza o kolaborację z Litwinami, a głównie z Niemcami. Nieprzejednanych wrogów pisarza, których nie brakuje do dziś, prawdopodobnie nic nie jest w stanie przekonać, niemniej jeśli ktoś nie zasklepia umysłu, zada sobie trud i uważnie przeczyta Ptasznika, ma szansę na dotarcie do sedna, czyli na wyrobienie własnej opinii o całej „sprawie”. Książka znakomita, nawet mimo drobnego mankamentu, polegającego na skrótowym potraktowaniu emigracyjnego życiorysu pisarza.

Nawiązując do niedawnej wyprawy do Wilna, w związku z którą bezskutecznie zbieram się i zbieram, żeby coś à la reportaż tutaj napisać, nadmienię jeszcze, że jednym z bardziej ekscytujących momentów była dla mnie wycieczka do Czarnego Boru (po litewsku: Juodšiliai) i moment odnalezienia domu Józefa Mackiewicza, gdzie w latach trzydziestych oraz w początku lat czterdziestych, tj. aż do powtórnego wejścia bolszewików (1944), mieszkał Józef Mackiewicz z żoną – Barbarą Toporską. To tu Mackiewicz napisał m.in. genialną Drogę donikąd czy cudem ocalony tekst publicystyczny pt. Prawda w oczy nie kole, o którym bardzo dużo przeczytamy właśnie w monografii red. Boleckiego. Ale to tak na marginesie. Kiedy złapię w żagle lepszy twórczy wiatr, wrócę do tematyki wileńskiej, wkleję zdjęcia, podzielę się wrażeniami. Sprawy muszą się jednak porządnie uleżeć. Najwytrwalszych czytelników tradycyjnie proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.

Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *