Złapali go i dostał pracę

Złapali go i dostał czapę

Od przeszło miesiąca pracuję nad nową książką. Określiłbym ją jako historyczno-przygodową z elementami political fiction, choć naturalnie sprawa to dość względna. Jak zwykle u mnie – ciężko o precyzyjne zaklasyfikowanie. Ale mniejsza o ramy gatunkowe. Przedsięwzięcie wymaga szperania po tekstach źródłowych. Ponieważ akcja częściowo rozgrywa się wiosną 1945, … Czytaj dalej

Tak zwana Liga Mistrzów

Logo Ligi Mistrzów

Sporo marudziłem przy okazji niedawnych igrzysk olimpijskich, mam tego świadomość. Jednak swój sceptycyzm sprowadzić mógłbym w zasadzie do podstawowego zarzutu: najbardziej razi w oczy powszechna komercjalizacja. Ta zaś, jak wiadomo, często zabija piękno sportu – i nie inaczej jest z dzisiejszą wersją idei olimpijskiej. Nic odkrywczego. Nie silę … Czytaj dalej

Babochłopy

Gender

Trzech facetów na olimpijskim podium w teoretycznym biegu kobiet na 800 metrów – przykry widok. Szkoda prawdziwych dziewczyn, które latami ciężko pracują na sukces, niestety natury nie oszukasz. Kiedyś wykonywano tak zwane testy płci, lecz z uwagi na polityczną poprawność już się ich nie praktykuje. A poziom testosteronu … Czytaj dalej

Czas igrzysk

Logo igrzysk

Nadchodzi czas igrzysk. Bardzo intensywny maraton kibicowski. Nie chcę pisać, że zupełnie mnie to nie interesuje, bo zwyczajnie minąłbym się z prawdą. Interesuje mnie, owszem, tyle że w stopniu dość umiarkowanym. Coś tam podczytuję, wiadomo, ale mało. Nie to, co kiedyś. Dawniej z dużym wyprzedzeniem analizowałem wnikliwie program … Czytaj dalej

Tygrys w natarciu

Logo Żółtego Tygrysa

Nawiązując do wpisu sprzed 2 miesięcy, przyznać muszę, że znowu wzięło mnie na tygryski. Sygnalizowałem wtedy w czym rzecz – jestem sympatykiem i jednocześnie kolekcjonerem starych peerelowskich książeczek wojennych, które pamiętam z dzieciństwa. Wiele tomików skażonych było propagandą (w mniejszym lub większym stopniu), lecz podkreślić wypada, że zdarzały … Czytaj dalej

Jest moc

Litr ciekłego ołowiu

Przez kilka ostatnich dni delektowałem się ósmym tomem opowiadań Andrzeja Pilipiuka (Litr ciekłego ołowiu). Piszę o „delektowaniu się”, gdyż nie chciałem książki pożerać na jeden raz, choć jest tak napisana, że właściwie ciężko się odrywać i spokojnie można by ją łyknąć w ciągu jednego dłuższego posiedzenia. Zresztą jak … Czytaj dalej