Nic konkretnego nie napiszę, lecz chcąc podtrzymać comiesięczny rytm aktualizacyjny, powiem krótko: nie jest źle, bo po trochu ze wszystkim do przodu.
Zamknąłem autorską wersję książki otwierającej nowy cykl, a przewidywanej do rozpowszechniania wraz z płytą Zbieram na piwo (o koncepcie informowałem w lutym). Tekst jest obecnie na etapie redakcji, najpewniej do składu przystąpimy w kwietniu. Trudno określić, ile potrwa równolegle biegnące przygotowanie oprawy graficznej, bo nie ma mowy o gotowej sztancy, a w grę wchodzi jedynie projekt oryginalny, autorski, stricte artystyczny, ten zaś naturalnie wymaga czasu… Lecz finalizacja powieści przed wakacjami wciąż jak najbardziej realna.
Drugiemu tygryskowi nie przyrosło jako takiej objętości, z pisaniem dalej jestem w tym samym miejscu, jednak wpadł mi do głowy pewien narracyjny koncept, który wymaga dodatkowej kwerendy. Kompletuję materiały, przegryzam ideę. Szczerze mówiąc, już przy Zrzucie korciło mnie, by wstawić analogiczne rozdziały niefabularne, ale ostatecznie je poskracałem, przeredagowałem i poszły w nieco innej formie. Zresztą Spóźniony zrzut to dość gruba książka, jak na format A6 nawet bardzo gruba, dlatego nie naciskałem na jej rozdmuchiwanie. Przy drugim tomiku akcja krótsza, więc i miejsce na ewentualne dygresje wygospodarować łatwiej.
Zaktualizowałem zakładkę biograficzną. Można zerknąć, jeśli ktoś ciekawy. Dołożyłem informacje o poczynaniach w charakterze wydawcy, bo wcześniej trop urywał się na Abubace. Od tamtego czasu sporo się jednak zmieniło, a ja jestem w zupełnie innym miejscu.
Na koniec w ramach ciekawostki pochwalę się, że Zrzut przegonił SPR w rankingu sprzedażowym produktów Memuara – i wyszedł na czele klasyfikacji tytułów beletrystycznych.