Dawno niczego o Abubace nie było na blogu, bo też i od jej opublikowania zleciały ponad dwa lata. Od co najmniej roku tematycznie obracam się głównie wokół tetralogii żołnierskiej, która pochłonęła mnie bez reszty (ostatni z tomów, Listy z pododdziału, już wydrukowany – wyszedł ładnie, premiera w piątek). W sensie promocyjnym z thrillerem metafizycznym w roku 2017 zrobiłem tyle, ile mogłem, a że cudów nie udało się zwojować – siła wyższa. Książka jest niezła, nie mam się czego wstydzić, wciąż jest też dostępna, również w szerokiej opcji bibliotecznej, czytelnik ma więc Abubakę cały czas w zasięgu ręki.
Nie chciałbym teraz zagłębiać się w kwestie odbioru tekstu, jego interpretacji oraz odzewów recenzenckich. Nie tajemnica, że bywało różnie. Po starciu z jednym z blogerów, który najwyraźniej poczuł się urażony lub przynajmniej wywołany do tablicy moimi ogólnymi uwagami (co ciekawe: sam od siebie, więc sumienie musiało go gryźć, wszak to nie ja wchodziłem do niego na stronę, tylko on do mnie, a żadnych nazwisk, ksywek ani linków w tej polemice przecież nigdy nie używałem), dało się postawić prostą tezę: gromady dzieciaków uważających się za recenzentów nie są w stanie docenić, ocenić czy choćby zrozumieć utworu nieco bardziej złożonego, pokręconego, nieschematycznego, jak choćby właśnie Abubaka. Powieść nie jest gatunkowa ani zanadto komercyjna, a już z całą pewnością nie należy jej sprowadzać do płaszczyzny czysto fabularnej, trzeba po prostu zerknąć szerzej. Tylko aby móc zerkać szerzej, konieczne jest oczytanie odbiorcy lub po prostu troszeczkę więcej latek na karku, niż ma przeciętny uczeń gimnazjum albo liceum. Nieważne. Ważne to, że moja teoria dotycząca kompetentności bądź niekompetentności animatorów szeroko pojętej blogosfery książkowej po raz kolejny zalazła potwierdzenie w życiu.
Otóż wygooglowałem nową recenzję Abubaki. Recenzję tę napisał Krzysztof Maciejewski – pisarz, krytyk literacki i dziennikarz. Autor opowiadań i powieści, laureat m.in. nagród Polskiej Literatury Grozy czy Gildii Horroru. Krzysztof Maciejewski od wielu lat prowadzi „Art of Reading”, rzetelną witrynę recenzencką. „Art of Reading” to już jest marka, dlatego miło mi, że kilka dni temu znalazła się na niej opinia o Abubace. Z pewnym poślizgiem, co przyznaje sam autor recenzji, lecz może dzięki temu jego głos staje się jeszcze bardziej obiektywny i wyważony? Cytować tu żadnych fragmentów nie będę, osoby zainteresowane odsyłam do źródła, natomiast panu Krzysztofowi dziękuję za czas poświęcony na lekturę, pisanie artykułu i – rzecz jasna – ciepłe słowa skierowane pod adresem książki.