Ostatnia z książek cyklu espeerowskiego już w drukarni. Tom trochę nietypowy, przede wszystkim epistolarny, ale i poniekąd dokumentarny (m.in. zawiera przeszło sto przypisów, co ważne – pod konkretnym tekstem, bez konieczności przerzucania kartek i szukania objaśnień po całej książce). Ogólnie rzecz biorąc – nie lada wyzwanie redaktorsko-typograficzne. Ale chyba zagrało. W pełni odetchnę oczywiście dopiero wtedy, kiedy Listy z pododdziału zobaczę na papierze, niemniej jako że włożyliśmy w nie naprawdę sporo pracy, na efekt końcowy czekam z umiarkowanym optymizmem.
Premiera 10 maja.