Niejako uzupełniając zestaw dostępnych w internecie fragmentów tomów espeerowskich (do poczytania, a nie słuchania), dodaję dziś ostatni z czterech, brakujący do kompletu – mianowicie kawałek Listów z pododdziału. Zupełnie nie wiem, dlaczego umknął mi on w swoim czasie. Był na blogu fragment rozruchowy (po premierze SPR), był pobitewny (Jednostka liniowa), był butelkowy (Znajome twarze). Listy przeoczyłem, choć na usprawiedliwienie dodam, że przeoczyłem je jedynie tutaj, natomiast w serwisie issuu.com darmowy fragment „promocyjny” Listów z pododdziału pojawił się zgodnie z rytmem wydawniczym. Tak czy siak, nadrabiam teraz zaległość blogową, w ramach wpisu marcowego AD 2022.
Bo ten marzec jest w sumie dość istotny dla książki Listy z pododdziału. Po pierwsze, w marcu 2001 zostały one zakończone (finisz szkółki, końcowe egzaminy i mój wyjazd z tytułowego pododdziału w Pile). Po drugie, w marcu rozgrywa się Pejotka, czyli opowiadanie dołączone do Listów. I wreszcie po trzecie – w marcu 2019 dopisałem Postscriptum, puentując nim zarówno tom czwarty, jak i całą tetralogię. Więc ta książka z listami wyszła poniekąd mocno marcowa.
Przy okazji podzielę się impresją następującą: wyraźnie wzrosła w ostatnim czasie aktywność odbiorców cyklu „Szkoły Podchorążych Rezerwy”. Są nowe komentarze i uwagi, dołączają nowi obserwatorzy fanpejdża, jest korespondencja prywatna, sprzedają się tomiki. Zleciliśmy nawet w wydawnictwie dodruk dwóch pierwszych części, bo to głównie one budzą Państwa zainteresowanie. Tu pragnąłbym nadmienić, że Znajome twarze nie odbiegają aż tak mocno stylistycznie od tomów fabularnych, osobiście są one moim ulubionym ogniwem tetralogii i uważam je za najdojrzalsze w treści, najatrakcyjniejsze prozatorsko, a przede wszystkim za najbardziej udane literacko. Więc proszę nie przerażać się tym katalogowym opisem tudzież ogólnie pojętym „gawędziarstwem”, które to sformułowanie przewija się gdzieś tam w materiałach filmowych.
A Listy? To już zupełnie inna bajka. Typowa epistolografia, czy wręcz dziennik „z pododdziału”, okraszony niewielką dawką beletrystyki, a także wspomnianym Postscriptum. Listów nie będę nadmiernie reklamował, są specyficzne. Uzupełniają „Szkołę Podchorążych Rezerwy”, właściwie należałoby je traktować jako dokument z elementami diarystyki, w mniejszym zaś stopniu przekaz artystyczny. No ale są, nie żałuję ani czasu poświęconego na żmudne opracowanie, ani samego dokooptowania tych zapisków do cyklu.
Zresztą niech zaległość z wiosny 2019 przemówi sama za siebie – i najlepiej zobrazuje specyfikę wydanej wtedy książki: