Bardzo poważnie zastanawiam się nad przyszłością niniejszej strony. Entuzjazm do jej prowadzenia, delikatnie mówiąc, przygasł. Nie jest to przejściowa zadyszka, raczej tendencja trwała, którą obserwuję od kilku ładnych miesięcy, przy czym okres wakacyjny wszelkie wątpliwości tylko i wyłącznie spotęgował. W związku z nowymi wyzwaniami zawodowymi, jakie czekają mnie już od września, na brak entuzjazmu niewątpliwie nałoży się jeszcze brak czasu. Na dziś rozważam zatem dwie opcje: albo przekształcę bloga w typowo statyczną stronę informacyjną (o autorze, bibliografia, ewentualnie kontakt czy jakaś kameralna księgarenka), albo zachowam stronę główną z postami, gdzie w miarę możliwości wrócę do krótkich, acz regularnie dodawanych wpisów typu opinia po przeczytanej lekturze, po odsłuchu interesującej nowości muzycznej albo podpatrzona scenka, pochwycony dialog czy jakaś inna ulotna impresja. Ale i do tej drugiej opcji może mi zwyczajnie braknąć zapału, więc podejrzewam, że na dłuższą metę jest mało realna.
Na razie uchylę się od radykalnej decyzji. Uważam jednak, że trzymanie na siłę „bloga” bez cyklicznych aktualizacji mija się z celem. Strona albo żyje, albo nie. Trochę pasywnie dam sobie zatem jeszcze odrobinę czasu na przemyślenie dalszej strategii, w tym również tej literacko-artystycznej. Tutaj napomknę, że miałem pisać książkę eseistyczno-historyczną, lecz i z tego zadania raczej nic nie wyjdzie. Na pewno nie w najbliższej przyszłości. W szufladzie mam jedną ukończoną powieść, kilka opowiadań oraz skompletowaną sylwę Jak zostałem lemingiem (częściowo publikowaną w „Galerii”, a częściowo nigdzie niepublikowaną). Co z nimi? Też dobre pytanie. Prawdopodobnie będę chciał owe teksty stopniowo drukować w ramach przedsięwzięcia Memuar, lecz kiedy? Z uwagi na rozmaite czynniki – najwcześniej w przyszłym roku.
Na koniec echa wakacji. Sporą część sierpnia spędziłem w Wilnie, bo o Wilnie i okolicach miał opowiadać ów zarzucony projekt „reportażowy”. Zebrany materiał nie wydaje mi się niestety nazbyt interesujący. Być może musi się uleżeć. Notatki wstępne są, choć to zaledwie zaczyn. Zamierzałem w tym miejscu pokazać galerię zdjęć, niejako w charakterze uwieńczenia sezonu ogórkowego, nawet reprezentatywny zbiór foto już sobie wyselekcjonowałem, ale coś mi się pochrzaniło z przesyłaniem plików na serwer. Więc i z tej prezentacji na razie nici. Jeszcze pokombinuję, może trzeba będzie coś poprawić w ustawieniach albo napisać do usługodawcy hostingu. Uda się – uzupełnię albo zamieszczę odrębny post. Albo w akcie desperacji dam te fotki na tzw. fanpejdżu, gdzie by było dużo prościej, tyle że wielkim entuzjastą mediów społecznościowych nigdy nie byłem, nie jestem i pewnie nie będę, dlatego tę ostatnią opcję należy rozpatrywać w kategoriach mało prawdopodobnej rezerwy.